Jestem polską kobietą, w której życiu też jest seks. I pogodny filmik pt. „Walk of no shame” o prawie kobiet do własnych wyborów seksualnych i przyjemności z seksu, wywołuje u mnie jednocześnie uśmiech i ponure myśli. Patrząc jak swobodny i radosny mógłby być świat seksualny kobiet, widzę w całej okazałości erotyczne piekło, w jakim żyjemy na co dzień.
Nowy świętobliwie panujący nam od dziś minister zdrowia prof. Szumowski deklaruje, że wolno nam używać organów w formie sacrum i w ramach świętego związku małżeńskiego. O seksie jak widać myśli i mówi się sporo, jego miejsce w naszym życiu zaprząta głowy nawet najwyższych organów w kraju. Można by oczywiście udawać, że poglądy ministra to kuriozalne dziwactwo, a reszta narodu to oświeceni pro-kobiecy i pro-seksualni społecznicy, jednak osobom przytomnym na umyśle odradzałabym pokładania ufności w takim oczywistym kłamstwie.
Co to znaczy być kobietą i mieć seks? Zazwyczaj nic dobrego
W tym układzie kobieta z góry ustawiona jest na przegranej pozycji – bez względu na to, co zrobi, naraża się na agresję lub wyśmianie: albo za to, że jakoby „prowokuje” mężczyzn, albo za to, że reaguje na swoje własne potrzeby seksualne, albo za to, że nie odpowiada na męskie. Z punktu widzenia społecznego rozumienia seksu: prawo do odkrywania i wyrażania kobiecej seksualności, satysfakcja erotyczna, duma ze swojego ciała, a przynajmniej jego znajomość i akceptacja są nieistotne. Liczy się fakt, czy kobieta chce i potrafi zmieścić się w wąskiej i restrykcyjnej definicji seksualności. Wtedy zasługuje na miano tzw. porządnej kobiety. W innym wypadku musi liczyć się z tym, że prędzej czy później ktoś nazwie ją wulgarną i niewyżytą dziwką i odpowiednio źle potraktuje, tłumacząc przy tym, że „przecież sama sobie była winna”.
Kobietom każdego dnia sprzedaje się śmierdzące kłamstwa na temat seksu. Mówi się nam, że w sferze seksualnej możemy już wszystko, w chwili gdy pozwala nam się jedynie na odrobinę więcej. Oświadcza się głosem nieznoszącym sprzeciwu, że jesteśmy tak wyzwolone, że bardziej już po prostu się nie da, w sytuacji gdy sam fakt posiadania waginy wystarcza do tego, żeby zaatakować nas za bycie jakoby puszczalskimi, wulgarnymi, niewyżytymi. Każe się nam mieć orgazmy, ale pod warunkiem, że to nie zaszkodzi męskiemu ego. Opowiada historie o pięknie kobiecego ciała, gdy większość kobiet nigdy w życiu nie miała okazji ani zachęty, żeby obejrzeć i poznać własne cipki. Mamy być seksi, ku uciesze cudzych gustów i wyobrażeń, ale nie wolno nam być seksualnymi na swoich własnych zasadach. Jesteśmy uciszane, wyobcowane od swojej seksualności i swoich potrzeb, samotne w swoim ciele, które od pasa w dół wcale nie należy do nas, tylko pod sztandarami nie naszej moralności wykorzystywane jest do cudzej przyjemności.
Kobietom tyle rzeczy nie wypada robić i mówić, że wiele z nas sięga w tej przestrzeni dna ludzkiego nieszczęścia. Kobiety zachęca się, żeby nie oglądając się na swoją suchą, odmawiającą nieprzyjemnego dla niej seksu, cipką spełniały swój obowiązek pod sztandarami „sacrum”, „trwałości małżeństwa” i „kobiecego obowiązku w świętym związku małżeńskim”. Wiele z Polek z rezygnacją poddaje się sprowadzaniu seksu do bolesnego dźgania suchej pochwy szorstkim penisem. Bunt przeciw sprowadzaniu nas do roli otworu, który ma odpowiadać estetycznym i moralnym potrzebom innych osób oznacza stawanie do nierównej wojny o prawa do własnego głosu i własnego ciała, gdzie powszechnie i z wielką wprawą wytacza się przeciwko kobietom potężne i sprawne działa w postaci oskarżania nas o zachowywanie się jak dziwka czy wprost o bycie dziwką, nienormalną babą, której się we łbie poprzewracało, rozbuchaną zdzirą, zwykłą szmatą, nie wartą szacunku i samą-sobie- winną.
Kultura i społeczeństwo rozprawiają się stanowczo z prawem kobiet do własnej seksualności. Seks ma się kojarzyć z równią pochyłą po której staczają się na moralne dno puszczalskie dziwki, którym zachciało się zabawnego seksu na swoich własnych zasadach. Co takiego strasznego stałoby się z życiem kobiet i losami świata, gdybyśmy mogły z uśmiechem cieszyć się seksem zgodnie z tym, czego same chcemy i potrzebujemy, a nie kulić się w obawie przed szybką i krzywdzącą oceną agresywnych specjalistów od kobiecej moralności i jej braku?
Bezwstydne spacery dla wszystkich kobiet!
Dlatego oglądanie zabawnego filmiku o kobiecej seksualności wolnej od osądzania, łamie mi serce, bo pokazuje, jak w naszym zimnym kraju nad Wisłą, wciąż daleko do wolności kobiet w tej sferze. Na wideo „Walk of no shame” można na szczęście spojrzeć także z innej strony – jako głos za tym, żeby nie gasić w sobie jutrzenki nadziei. Bo wolne wybory seksualne kobiet nie tylko nie oznaczają końca świata, czym straszy się nas z ambon, gabinetów politycznych i psychologicznych, ale wręcz przeciwnie – są koniecznym elementem lepszego i uczciwszego świata dla nas wszystkich.
Amerykańska aktorka Amber Rose w filmiku „Walk of no shame” po przygodnym seksie nie tylko nie tłumaczy się nikomu ze swojej nocnej erotycznej przygody, ale kroczy dumnie przez miasteczko. Na dodatek zamiast oskarżeń o złe prowadzenie się, bezbożność, brak wstydu i trwałe uszczerbki na moralności spotyka się z uśmiechem, życzliwością i akceptacją okolicznych mieszkańców.
Idea filmiku opiera się na kontraście – tam, gdzie zazwyczaj kobieta musi liczyć się z szybką i surową oceną, spotyka się z uśmiechem i przyjaznym entuzjazmem.
Bohaterka filmiku, która miała seks na jedną noc, nie przemyka skoro świt, bo potem będzie wstyd i nie wybaczy jej nikt. Zadowolona z miło spędzonej nocy, spokojnie opuszcza podmiejski dom kochanka i uśmiechając się szeroko rusza w drogę do własnego mieszkania. Radosny spacer rozpoczyna się od spotkania z mleczarzem. Zamiast rzucić kobiecie potępiające spojrzenie, mężczyzna wita się z nią entuzjastycznie: „Dzień dobry! Wygląda mi na to, że miałaś seks”.
„Pewnie, że tak” – odpowiada radośnie bohaterka.
Wszystkie napotkane po drodze osoby, popierają jej prawo do decydowania o własnych wyborach seksualnych:
„Wygląda na to, że żyjesz najlepiej jak się da!” – mówi mleczarz
„Gratulacje” – to słowa od kobiety w średnim wieku z pieskiem
„Nic czego ja sam nie robiłabym wcześniej” – komentuje starszej pani w parku
„Szanuję to, że spędziłaś przyjemnie zeszłą noc” – deklaruje robotnik budowlany. I dodaje „myślę, że może się wszyscy się zgodzić, że seks jest zabawny”. Zwyczajowo przebywanie obok pracowników drogowych i budowlanych kojarzy się kobietom bardzo źle – z molestowaniem w miejscach publicznych. Tu mamy alternatywny obraz: panowie są przyjaźnie uśmiechnięci i odnoszą się grzecznie do kwestii kobiet i seksu.
Pod koniec wideo jest moja ulubioną krótka scenka. Do Amber podbiega burmistrz. I daje jej klucz do miasta. Chce tym uhonorować bohaterkę za pewność siebie w dokonywaniu własnych wybór oraz za umiejętność celebrowania swojego ciała. To piękne słowa. Bardzo chciałabym, żeby dziewczyny i kobiety, które znam i spotykam były chwalone nie za dopasowywanie się do cudzych gustów i wyobrażeń, ale za to, że potrafią ufać swoim wyborom i dokonywać własnych decyzji.
Finał filmiku to krótka wymiana zdań z kochankiem, z którym kobieta spędziła ostatnią noc. Mężczyzna prosi ją o numer telefonu. Amber nie chce kontynuować tej znajomości. Miała przygodny seks, z którego nie musi się nikomu tłumaczyć dla samej przyjemności. I to jest piękne zakończenie. Bo kobieca seksualność powinna należeć do kobiet. Seksu wolnego od poczucia winy, wstydu i strachu wam i sobie życzę.
Joanna Keszka